Gdy mój syn miał około 15 miesięcy i był na etapie wypowiadania wyrażeń dźwiękonaśladowczych, próbowałam przewidzieć, co jeszcze byłoby dla niego łatwe do nazwania. Pokazywałam mu piłkę i dobrałam do niej wyrażenie dźwiękonaśladowcze opa, jednak po kilku tygodniach wciąż nie opanował tego wyrażenia, mimo że nauczył się wielu innych, trudniejszych. Spróbowałam jeszcze nazywać piłkę wyrażeniami hop, bam, ale nadal te określenia nie pojawiały się w mowie Leona. Dopiero później dotarło do mnie, że Leon po prostu się piłką nie bawi – nie lubi, nie interesuje go, nigdy o nią nie prosi. Nie miał więc motywacji, by ją nazwać. I właśnie o motywacji do nazywania tego, co dziecko interesuje, jest dzisiejszy wpis.

Ważniejsza od mówienia jest komunikacja, a więc to, czy dziecko będzie chciało podejmować próby rozmowy, czy będzie widziało sens i cel w słownym porozumiewaniu się. Dzieci są mocno osadzone w rzeczywistości bezpośrednio dookoła nich i właśnie takich słów potrzebują w swoich słownikach – związanych z najbliższym otoczeniem, tym co lubią i co wzbudza ich zainteresowanie.
Zamiast zgadywać jakie słowa warto wprowadzić do dziecięcego słownika, zwróć uwagę na to czym maluch się bawi, jak spędza czas, po co chętnie sięga, gdzie chodzi i co wybiera, gdy może decydować. Zwróć też uwagę na to, czy często będzie okazja do tego, aby dane słowa pojawiały się w waszej komunikacji (tak jak w naszej piłka była niepotrzebna, bo Leon do dziś nigdy o nią nie prosi choć mógłby to już zrobić wypowiadając pełne zdanie – ale piłki nadal go nie interesują).
Od 1 czerwca ponownie dostępny jest kurs rozgada się, stworzony z myślą o dzieciach od narodzin do etapu pierwszych zdań. Jeśli czujesz, że Twoje dziecko mówi mało, i chcesz się dowiedzieć jak możesz mu pomóc, dzięki drobnym zmianom w sposobach wspólnego spędzania czasu – ten kurs jest dla Ciebie!