W tym wpisie obiecałam napisać o tym, czego nie należy robić, gdy dziecko ma wadę wymowy.

Niektóre wypowiedzi wyglądają niewinnie, czasem same się nasuwają, jednak mogą wyrządzić zdecydowanie więcej szkody niż pożytku, uważajcie na nie!

Powiedz rrrrrrrr…

Nie nakłaniamy dziecka do wypowiedzenia jakiejkolwiek głoski, jeśli sądzimy, że nie potrafi jej powiedzieć! To nie zadziała jak magiczne zaklęcie, dzięki któremu dziecko się przełamie, a może przynieść jeszcze gorszy efekt niż słowa nie smuć się, gdy jesteśmy smutni. Dziecko dostanie informację, że nie potrafi spełnić oczekiwań rodziców, choćby nie wiem jak się starało – nie potrafi. Cierpliwie czekamy, aż głoska się pojawi, a jeśli coś nas niepokoi – konsultujemy z logopedą.

Cio mówiłeś? Gziesiu siam ziakłada buty?

Najczęściej intencje są dobre – rodzic nie chce przedrzeźniać dziecka, a jedynie dostosować swoją mowę do jego poziomu – tak samo zdrabniać, zmiękczać i przekręcać wyrazy. Niestety w ten sposób odbieramy maluchowi możliwość słuchania prawidłowych realizacji. Czasem dziecko wie, że nie mówi się ziakłada tylko zakłada, ale jeszcze nie potrafi tego wypowiedzieć. A czasem maluch nie słyszy żadnej różnicy pomiędzy tymi wyrazami, a rodzic tylko utwierdza go w przekonaniu, że powiedział dobrze. To od nas – dorosłych – dzieci uczą się wymowy. Mówmy tak, jak chcemy żeby i one później mówiły.

Popatrz jak mama mówi, teraz ty tak samo: szzzzzzzz…

Gdyby ten sposób wywoływania głosek działał, logopedzi mieliby naprawdę łatwe zadanie i nie musieliby nawet studiować! Fakt, u niektórych (bardzo niewielu) dzieci metoda obrazowa zadziała i będą w stanie po samym zobaczeniu ułożenia aparatu artykulacyjnego naśladować brzmienie głoski, jednak większość dzieci potrzebuje do tego ćwiczeń przygotowujących. Dodatkowo wymowa wielu głosek języka polskiego – w tym na przykład głosek szumiących (sz, ż, cz, dż) nie pozwala na zauważenie gołym okiem w jaki sposób układa się język, często więc dzieci poproszone o naśladowanie szumu drzew robią to dorsalnie, czyli – w uproszczeniu – unosząc środkową zamiast przedniej części języka.

Haha, jak on śmiesznie mówi, tuba zamiast Kuba! Czy ty masz na imię tuba?

Wydawałoby się, że takie wyśmiewanie może spotkać dziecko tylko ze strony rówieśników z przedszkola, jednak poznałam już kilkoro rodziców, którzy próbowali wadę wymowy dziecka w taki niefortunny sposób obrócić w żart. I w terapii przychodzi taki moment, kiedy robimy sobie z tego żarty! Gdy dziecko umie już poprawnie wypowiedzieć głoskę, biorę misia i mówię, że miś będzie robił psikusy. Miś patrzy na okno i mówi: otno! Dziecko się śmieje i poprawia misia, że przecież mówi się okno. Różnica polega na tym, że dziecko już POTRAFI poprawić błąd, więc śmiejemy się z psikusa, z pomyłki, a nie wyśmiewamy brak umiejętności.

O co ci chodzi? Co się tak jąkasz?

Duża grupa dzieci w wieku przedszkolnym przechodzi etap tak zwanej rozwojowej niepłynności mowy (rnm). Mowa dziecka prezentuje się podobnie jak podczas jąkania, pojawia się powtarzanie sylab oraz bloki (coś, co potocznie moglibyśmy nazwać zacinaniem). Rozwojowa niepłynność mowy od jąkania różni się jednak kilkoma czynnikami, między innymi tym, że w rnm dziecko nie ma świadomości problemu. Komentowanie, korygowanie, czy nawet zwracanie uwagi malucha na to, że się jąka, to najgorsze, co możemy zrobić! Jeśli obawiamy się, że to coś więcej niż tylko przejściowa rozwojowa niepłynność mowy, trzeba wybrać się do logopedy po wskazówki do postępowania.

Dlaczego to takie ważne?

Prowadząc zajęcia grupowe w przedszkolu zauważyłam, że rówieśnicy są bezlitośni i jeśli czyjaś wymowa odbiega od większości – prędzej czy później zostanie to przez maluchy zauważone i skomentowane. Czasem dzieje się tak dlatego, że przedszkolaki budują świadomość fonologiczną i zwyczajnie zaczynają słyszeć, że safa to nie to samo co szafa. Często jednak u podłoża złośliwych uwag leży to, co dzieci słyszą w domu – zwracanie uwagi na błędy, poprawianie ich w obecności innych osób i głośne komentowanie niepowodzeń – wszystko to odbiera dziecku pewność siebie i buduje przekonanie, że lepiej się nie odzywać, niż odezwać się nieprawidłowo.

I jeszcze mała rada dla nauczycieli przedszkolnych – jeśli dziecko pyta: a dlaczego Marysia chodzi do logopedy a ja nie? – nie musimy od razu mówić, że Marysia brzydko mówi. Powiedzmy po prostu, że Marysia chodzi do logopedy, bo mama ją zapisała, tak jak ciebie zapisała na szachy. To wystarczy 🙂 Jeśli Marysia będzie chciała powiedzieć, co robi na zajęciach z logopedą – sama o tym opowie.

Do pogadania!

U.